poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Rozdział 17.

The Wanted- Iris

-Nie. Nie pozwolę ci odejść- usłyszałam kilka metrów za drzwiami. Odwróciłam się i zobaczyłam w nich Zayna.
-Nie masz innego wyjścia- odpowiedziałam.
-Oczywiście, że mam. Mogę cię zamknąć i więzić do końca życia, mogę przekonać do tego, że odchodząc tylko wszystko pogarszasz, albo w ostateczności mogę pozwolić ci odejść, co jest najgorszym wyjściem.
-Najlepszym, Zayn. Nie ma lepszego wyjścia niż odejście- powiedziałam i ruszyłam w kierunku schodów. Malik nie ruszył się z miejsca.
-Jeżeli teraz wyjdziesz… jeżeli teraz wyjdziesz to będzie koniec. Koniec tego wszystkiego, co nas łączy… co nas łączyło- powiedział cicho. Wiedziałam, że mówił serio. Był poważny i nie uśmiechał się. Co lepiej stracić: miłość, która mogła się nie udać, czy karierę, która na pewno mocno ucierpi na tym związku? Blake, myśl! Nienawidzę tego typu rozterek. Serce krzyczało „podejdź do niego, pocałuj i bądź szczęśliwa!”, ale natychmiast odpowiadał mu mózg „odejdź, kariera jest ważniejsza!”. Nie Blake, teraz ty decydujesz, nie serce czy mózg. Ta decyzja jest jedną z ważniejszych, jaką w życiu podejmiesz. Patrzyłam w piękne, czekoladowe oczy chłopaka, a moje myśli wariowały. Malik utrzymywał moje spojrzenie i czułam, jakby wysyłał mi myśli „błagam, nie odchodź!”.
-Przepraszam Zayn- szepnęłam i odwróciłam się z powrotem. Praktycznie biegiem ruszyłam w dół schodów, bo wiedziałam, że jeżeli się zatrzymam lub zwolnię, to zmienię decyzję.
-NIE ODCHODŹ DO CHOLERY!- usłyszałam krzyk. To nie był normalny krzyk. To był krzyk z rodzaju tych rozdzierających serce i duszę, tych które nie dają wyboru. Nie odwracaj się Blake, nie zatrzymuj się! No dalej, wyjście jest coraz bliżej, jeszcze kilka kroków. Udało się. Wyszłam z domu, ale czemu się nie cieszyłam? Czemu czułam się tak, jakby duża część mnie przepadła? Straciłam go, cholera jasna, straciłam! Jesteś taką debilką Blake, co ty najlepszego zrobiłaś? Idź teraz do swojego cholernego mieszkania i się powieś, bo nic lepszego już nie możesz zrobić. W połowie drogi zaczął padać deszcz. Nie, to nie był zwykły deszcz, to było prawdziwe oberwanie chmury. Ale dobrze, przynajmniej nie było widać łez, które pomimo moich protestów leciały z oczu. Ludzie chowali się pod jakimikolwiek zadaszeniami, ale ja szłam przed siebie. Po kilkunastu minutach, cała przemoknięta i wyziębiona przekroczyłam próg swojego mieszkania. Było mi źle, cholernie źle. Zrzuciłam z siebie ciężką, mokrą sukienkę i założyłam najnormalniejszy rozciągnięty dres. Włosy owinęłam ręcznikiem i usiadłam na kanapie poużalać się nad swoimi tragicznymi wyborami i jeszcze gorszym życiem. Za oknami nadal padał deszcz, a cisza, która panowała w mieszkaniu, przerywana tylko przez tykanie zegara była przytłaczająca. Poszłam do swojej sypialni i rzuciłam się na łóżko, byłam tak śpiąca, że mój mózg nie dawał już rady. W mgnieniu oka zasnęłam. Tonight could be forgettable, cause I'm drinking all the alcohol… Czy ten telefon musi dzwonić? Czemu on wciąż dzwoni?! Po omacku odszukałam komórkę i przyłożyłam do ucha, naciskając zieloną słuchawkę.
-No?
-ILE TY ODBIERASZ TEN TELEFON?!- wydarł się męski głos. Oh, to mój kochany braciszek dzwonił.
-Co chcesz?- zignorowałam jego pytanie.
-Nie mam pojęcia, co się stało dzisiaj rano między wami, ale Zayna właśnie zabrała karetka.
-CO?! – poderwałam się z łóżka, natychmiast rozbudzona.
-Znaleźliśmy go w jego pokoju, nałykał się jakiś tabletek- powiedział. Słyszałam, jak bardzo jest zdenerwowany. Zresztą, co ja gadam! Sama dygotałam ze strachu, a mój mózg wypełniała tylko jedna myśl „błagam, niech przeżyje”.- Jesteśmy pod twoim blokiem, schodź!- krzyknął i rozłączył się. Schowałam telefon do kieszeni i wyleciałam z mieszkania. Minutę później siedziałam już w samochodzie Harry`ego razem z resztą zespołu. Niall spojrzał na mnie i powiedział:
-Naprawdę musi ci na nim zależeć, jeżeli wyszłaś z domu rozmazana, roztrzepana i w dresie.
-Chuj mnie obchodzi jak wyglądam, jedź szybciej!- krzyknęłam na bogu ducha winnemu Harry`ego. Nie skomentowali tego, a Harry posłusznie przyspieszył. Po kilku minutach byliśmy pod szpitalem, Hazza nie zdążył wyłączyć silnika, a ja już biegłam do wejścia. Po piętach deptała mi reszta i gdy zdyszana dobiegłam do recepcji, oni pojawili się zaraz po mnie.
-Zayn Malik. Gdzie on jest?!- spytałam trochę za głośno i zbyt agresywnie młodej kobiety, stojącej za okienkiem.
-A kto pyta?
-Dziewczyna. Gdzie leży?- ponowiłam pytanie i dopiero potem załapałam, co powiedziałam. Chłopaki spojrzeli na mnie ze zdziwieniem, ale nie skomentowali tego. Po chwili dostaliśmy numer sali i szybko do niej poszliśmy. Jednak przed salą zatrzymała nas pielęgniarka, mówiąc że Zaynem zajmują się teraz lekarze i nie możemy tam wejść. Usiedliśmy więc na krzesełkach naprzeciwko drzwi i czekaliśmy. Po kilkunastu minutach wyszedł ostatni lekarz, a Liam podniósł się i głośno spytał:
-Panie doktorze, co z nim?
-A kim jesteście?- spojrzał na nas podejrzliwie.
-Przyjaciółmi- odpowiedział mu Li.- Jego rodzice już jadą i będą za kilka godzin.
-Dobrze, nie powinienem tego robić, ale zapraszam do gabinetu- ruszyliśmy za nim do białego, rażącego po oczach pokoju. Usiadł za biurkiem, a my naprzeciwko jego.
-Pan Malik przedawkował silne leki nasenne, gdybyście zjawili się kilka minut później byłoby już za późno. Przeprowadziliśmy oczyszczanie organizmu i podaliśmy kroplówki wzmacniające. Wasz przyjaciel powinien obudzić się za kilka godzin, możecie go odwiedzać po 2-3 osoby i nie za długo. Muszę zapytać: znacie jakikolwiek powód dla którego Zayn chciał popełnić samobójstwo?- spytał, a my milczeliśmy.- Kiedy tylko się obudzi, ważne jest, żebyście z nim porozmawiali na ten temat- dokończył i dał nam do zrozumienia, że mamy wyjść. Wróciliśmy pod salę, gdzie odezwałam się:
-Wejdźcie pierwsi, ja muszę pomyśleć- nie skomentowali tego i w spokoju mogłam opuścić szpital. Usiadłam na ławce przed szpitalem i podkuliłam nogi. Ludzie mijali mnie, patrząc karcąco i jestem pewna, że nawet jakby wiedzieli kim jestem, nie rozpoznaliby mnie. Rozmazana, roztrzepana nastolatka w rozciągniętym, szarym dresie. Wyglądałam jak typowa narkomanka, nie jak ikona mody Blake Payne. Siedziałam i rozmyślałam, aż zaczęło robić się ciemno. Ze szpitala wyszli chłopcy, rozglądając się dookoła. Pierwszy zauważył mnie Louis i wskazał innym. Podeszli do mnie i odezwał się Harry:
-Za godzinę kończą się odwiedziny. Zayn przed chwilą się obudził, ale znowu zasnął. Idź do niego- podał mi rękę, którą chwyciłam. Przytulił mnie do siebie i po chwili popchnął w stronę wejścia. Posłusznie weszłam do środka, ale gdy znalazłam się pod salą nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Bałam się, strasznie się bałam. Stałam pod drzwiami i patrzyłam przez szybkę, jak leży tam, blady i taki bezbronny, aż nareszcie zdecydowałam się pociągnąć za klamkę. Usiadłam przy łóżku i chwyciłam jego dłoń. Była nienaturalnie chłodna, więc automatycznie ścisnęłam mocniej, chcąc choć trochę ją ogrzać. Patrzyłam na jego twarz i analizowałam każdy szczegół. Podkrążone oczy, blada twarz, lekko rozchylone usta. Długie rzęsy, które naturalnie wyglądały lepiej niż moje po spotkaniu z mascarą, idealny nos i kości policzkowe. Przejechałam opuszkami palców drugiej ręki po jego policzku i westchnęłam.
-Żebyś wiedział, co ja przeżywam. Bałam się, tak cholernie się bałam, że umrzesz. Zayn, czemu to zrobiłeś? To przeze mnie? Przeze mnie i moje głupie ambicje? Boże człowieku, ja cię kocham! Kocham cię tak bardzo, że nawet sobie tego nie wyobrażasz. Gdybyś umarł… moje i tak bezsensowne życie straciłoby w ogóle jakikolwiek sens. Bez ciebie nie potrafię żyć, jesteś moim powietrzem, życiem… Wiem, że tyle razy cię odtrącałam, że bałam się zaangażować… Ale teraz… teraz wiem, że byłam idiotką. Bo trzeba ryzykować. I ja jestem gotowa zaryzykować. Chcę zaryzykować wszystko: naszą przyjaźń, karierę… Chcę zaryzykować to wszystko, żeby być z tobą, bo ty nadajesz mojemu życiu sens. Tak bardzo cię kocham- szepnęłam i przyciągnęłam jego dłoń do swojego policzka. Zamknęłam oczy i wdychałam jego zapach, teraz pomieszany z zapachem szpitala, gdy usłyszałam ciche i zachrypnięte:
-Naprawdę zaryzykujesz?- natychmiast otworzyłam oczy i spojrzałam na twarz Zayna. Patrzył na mnie przenikliwie, całkowicie rozbudzony. Teraz albo nigdy, Blake.

Dzięki, że jesteście :)
@justfuckshit

22 komentarze:

  1. Łał... Jakie ty masz przemyślenia. i te monologi. Skąd ty to bierzesz ? HAHA Rozdział Super. Kiedy kolejny ?

    OdpowiedzUsuń
  2. O MÓJ BOŻE! W KOŃCU!!! dziekuję, rozdział jest wspaniały :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże ! jak ty piszesz takie boskie rozdziały ?!
    Czekam na następny.
    Zapraszam do mnie : http://1d-zakazanamilosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Woho Będą razem :D Em

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział super, czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  6. No nieee *-* Ty to wiesz, jak wywołać u człowieka ciary na całym ciele. Piękny rozdział, nie mogę się doczekać następnego. :D x

    OdpowiedzUsuń
  7. o kurna to jest takie wciągająceeeeeeeeeee *_* jeden z najlepszych rozdziałów vnjhgf *_*

    OdpowiedzUsuń
  8. Genialne opowiadanie, jestem pod wrażeniem. Zgadzam się z AleexPL jeden z lepszych rozdziałów :) Czekam na kolejny...

    OdpowiedzUsuń
  9. Dosłownie, to jest najlepszy rozdział. Mam nadzieję że Blake znowu czegoś nie odpali...

    OdpowiedzUsuń
  10. o kuźwakuźwakuźwakuźwa ! W końcu z nim będzie ! Mega rozdział! dodawaj szybko kolejny! Pozdrawiam! Xxx

    OdpowiedzUsuń
  11. Nareszcie <33333333 Płacze <33333333 . No , dalej . Następny !

    OdpowiedzUsuń
  12. Poryczalam sie. najlepszy bloog ever.

    OdpowiedzUsuń
  13. komentuje z grobu, o jeny dziewczyno!!! rozwaliłaś mnie!!! C U D O!!!

    OdpowiedzUsuń
  14. Genialny!!!! Kocham, kocham i jeszcze raz kocham Cię za to co tutaj piszesz! Wreszcie chce zaryzykować, nawet nie wiesz jak się cieszę. Wiedziałam, że się opamięta. Nie mogę się doczekać następnego<3

    OdpowiedzUsuń
  15. .......

    błagam dodaj następny, bo popełnię samobójstwo...;D
    żart :)

    ale i tak proszę cie o dodanie następnego <3

    koffam tfoje opofiadania :DD

    OdpowiedzUsuń
  16. Zrób to Blake, bo ja nie wytrzymam psychicznie. Ryczę jak krowa, drę się na wszystkich którzy śmią mi przeszkodzić w czytaniu tego rozdziału. Oni muszą być ze sobą.

    OdpowiedzUsuń
  17. ojeej , słoodki ;3
    czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  18. oh mu fuckin' god! c u d o w n y rozdział. ja chcę blake i zayna razem (bayn? :D). czekam na nowy rozdział. ILY xoxo

    OdpowiedzUsuń
  19. Omg ! Rozdział boski ;) Czekam na następny, mam nadzieje, ze będzie dłuższy :D

    OdpowiedzUsuń
  20. czytałam ten i poprzedni i dosłownie płakałam to jest piękne :DD

    OdpowiedzUsuń