-Zayn do cholery! Nie umieram!- krzyknęłam, po tysięcznym spytaniu „czy czegoś nie potrzebuję”. Od tygodnia mieszkałam z chłopakami w ich willi, bo Zayn nie przyjmował do wiadomości tego, że poradzę sobie sama w mieszkaniu.
-Świetnie, nie umierasz- warknął i wyszedł z salonu zderzając się w drzwiach z Harrym.
-Co go ugryzło?- spytał Hazza, siadając w fotelu obok. Westchnęłam głośno i opadłam na poduszki.
-To się nazywa nadopiekuńczość.
-To się nazywa miłość Blake- uśmiechnął się lekko.
-Ja wiem, ale chyba nie musi co dwie minuty pytać, czy czegoś nie chcę?- spytałam.
-Prawie stracił cię na zawsze, zrozum go. Dba o ciebie, a to normalne w tej sytuacji.
-Nie trzeba mi nadskakiwać, świetnie poradziłabym sobie w swoim mieszkaniu.
-Tu jesteś blisko niego- odpowiedział.
-Jesteś po jego stronie- zauważyłam.
-Tak, bo domyślam się, jak się czuje. Byłaś bliska śmierci, a teraz dopiero dochodzisz do siebie, to całkowicie zwyczajne, że się troszczy i niepokoi.
-Od kiedy ty jesteś taki dojrzały Hazza?- zaśmiałam się.
-Od… nieważne- potrząsnął włosami i dodał- Idź do niego, bo pewnie obwinia się teraz w pokoju, zatruwając płuca dymem.
-Taa. Chyba tak zrobię- odrzuciłam kocyk z nóg i podniosłam się z kanapy. Miałam znacznie więcej sił, ale wciąż byłam osłabiona. Przed wstaniem musiałam chwilę posiedzieć, bo zakręciło mi się w głowie i dopiero, gdy ostrość mojego widzenia się ustabilizowała, wyszłam z salonu. Przechodząc przez hol natknęłam się na lustro. Jedno spojrzenie wystarczyło, żeby stwierdzić, że nadal wyglądam jak potwór. Blada, wychudzona do granic możliwości, z króciutkimi, dopiero odrastającymi włosami, w za dużych ubraniach. Przejechałam ręką po głowie i zacisnęłam powieki. Króciutkie włoski to wszystko, co się na niej znajdowało. Moje włosy, moja chluba, wypadły co do jednego. To bolało najbardziej podczas całej chemioterapii, ale nie dało się tego obejść. Odetchnęłam głęboko i skierowałam się po schodach na górę. Zapukałam do pokoju Zayna, usłyszałam „proszę” i weszłam do środka. Siedział na parapecie i opierał się o framugę okna z jedną nogą swobodnie zwisającą i papierosem w ręku. Pokręciłam głową i westchnęłam znacząco, podchodząc i wyjmując mu papierosa, którego potem zgniotłam w popielniczce.
-Nie truj się.
-To moje życie- odwarknął. Zdziwił mnie jego wrogi ton.
-Papierosy skracają ci je o kilka lat- kontynuowałam.
-Jakoś nie przeszkadzało ci to, jak paliłaś.
-No i zobacz jak to się skończyło- powiedziałam cicho.
-Od papierosów na białaczkę się nie choruje- zareagował, patrząc przez okno. Ou, był naprawdę wkurzony.
-Jesteś zły za to, że nie chcę, żebyś mi nadskakiwał?- spytałam.
-Nie.
-Kłamiesz.
-Nie kłamię. Nie chcesz, żebym ci nadskakiwał, okej. Więcej o nic nie spytam, gwarantuję ci to- odpowiedział.
-Zayn, zrozum mnie… - zaczęłam, ale wszedł mi w słowo:
-To ty mnie zrozum do cholery! To nie ty patrzyłaś przez ponad 2 miesiące na ukochaną osobę na szpitalnym łóżku, słabą i umierającą. To nie ty żyłaś w strachu, że gdy wyjdziesz z sali, to wracając już nie zobaczysz kogoś, kogo kochasz. To nie tobie kilkanaście razy śniła się scena śmierci twojej miłości. Nie ty słyszałaś od lekarza, że zostały 3 dni. Nie wiesz, co czułem, kiedy leżałaś tam umierająca. WIĘC PROSZĘ, DAJ MI SIĘ TOBĄ OPIEKOWAĆ- podniósł drżący z emocji głos. W trakcie mówienia ześlizgnął się z parapetu i stanął naprzeciwko mnie. Nie czekając ani chwili zrobiłam krok do przodu i wtuliłam się w jego ciało. Natychmiast objął mnie tak mocno, jakbym miała mu gdzieś uciec.
-Nie pomyślałam, przepraszam- szepnęłam w jego szyję. W odpowiedzi pocałował mnie tylko w czoło i pogładził po plecach.
-Wciąż boję się, że cię stracę, dlatego jestem nadopiekuńczy i wkurzający. Wybacz mi-mruknął cicho.
-Nigdy nie myślałam nad tym, co ty musiałeś… co ty musisz przechodzić- poprawiłam się.
-Dla ciebie zrobię i przejdę przez wszystko- delikatnie podniosły mu się kąciki ust.- Kocham cię.
Uśmiechnęłam się w odpowiedzi i podniosłam głowę, szukając jego ust. Po chwili czułam na swoich wargach gorzki smak papierosów, ale zupełnie mi to nie przeszkadzało. Ba, wręcz było przyjemne, kiedy to „te” usta tak smakowały.
***
W podskokach wszedłem do willi i przeskakując po 2 schodki naraz wbiegłem na górę. Otworzyłem drzwi od swojego pokoju i od razu mój wzrok napotkał siedzącego na łóżku Hazzę.
-Heeeej Harreh!- zawołałem radośnie i nie czekając na odpowiedź kontynuowałem- Nie uwierzysz co się stało! Eleanor do mnie wróciła!
-Oh, gratuluję, to świetnie- mruknął, nie okazując większego zainteresowania. Nie zwróciłem na to uwagi i dodałem:
-Byliśmy dzisiaj u ginekologa, wiesz? Za 2 miesiące urodzi mi się córeczka!- byłem tak szczęśliwy, że czułem, że mogę latać.
-Gratuluję stary- uśmiechnął się delikatnie i wyjął z kieszeni bluzy kartkę.
-Co to jest?- spytałem, trochę się opanowując. Widziałem, że mojego przyjaciela coś gryzie.
-Dokument. Bardzo ważny dokument- odpowiedział.
-Jaki dokument?- dopytałem, coraz bardziej zaciekawiony.
-Dokument, na którym jest informacja, że to ty jesteś dawcą szpiku Blake- powiedział poważnie i spojrzał mi prosto w oczy. Zamarłem i momentalnie spoważniałem. –Czemu nic mi nie powiedziałeś?
-Skąd to masz?- syknąłem, wyrywając mu kartkę.
-Szukałem tej bluzy. Pożyczałeś ją, pamiętasz? W kieszeni była ta kartka. Mało uważnie, jeżeli chciałeś, żeby nikt się nie dowiedział- zauważył. Jesteś debilem Louis, skończonym debilem! – Więc? Czemu mi nic nie powiedziałeś?
-Nie ma się czym chwalić.
-Uratowałeś jej życie.
-Oddałem tylko szpik, to lekarze uratowali jej życie- odparłem.
-Nie sądziłem, że będziesz gotowy oddać jej szpik. Jakby nie patrzeć… no nienawidzisz ją, nie?- powiedział powoli.
-Nienawidzę, ale w obliczu śmierci jestem człowiekiem.
-Cieszę się, że to zrobiłeś. Zachowałeś się naprawdę w porządku- kiwnął głową i podniósł się z łóżka.- Szczerze ci gratuluję i córeczki i powrotu do Eleanor, serio- uśmiechnął się i sięgnął do klamki.
-Czekaj!- zareagowałem. –Nie chcę, żeby chłopaki się dowiedzieli, może to pozostać między nami?
-Jasne, nie ma problemu- odpowiedział i z uśmiechem wyszedł z pokoju. Odetchnąłem głęboko i walnąłem się otwartą dłonią w czoło. Schowaj tą pieprzoną kartkę jak najgłębiej się da, nikt więcej nie może się dowiedzieć! Chodziłem w tą i z powrotem po pokoju szukając odpowiedniego miejsca, wybierając w ostateczności jedną ze starych książek psychologicznych. Pocieszała mnie myśl, że to Harry, a nie nikt inny znalazł tą kartkę. Harry nikomu nie powie, umie dotrzymać tajemnicy. Umie, prawda?
@justfuckshit
rozdział oczywiście suuuuuper ! ;D ciekawa jestem , czy Harry jednak dochowa tejemnicy.. ;)) DODAWAJ , DODAWAJ SZYBCIUTKO NASTĘPNY ! ;* już nie mogę się doczekac , co daleeeej ! nawet nie wiesz , jak Twój blog niesamowicie wciąga ! :)))
OdpowiedzUsuńPogubiłam się chyba..rozdział cudny z resztą ty jesteś świetna nie wiem ile razy bd to powtarzać ale kocham ten blog x
OdpowiedzUsuńWszystko super :P
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Z resztą jak zawsze. Ciekawe czy Hazza dotrzyma tajemnicy. Czekam na następny.
OdpowiedzUsuńrozdział jak zwykle świetny :)
OdpowiedzUsuńczekam na kooleny :) x
Rozdział świetny. :)Mam nadzieje, że Lou i Blake już nie będą się kłócić :D czekam na nn. xx @IloveBooBear24
OdpowiedzUsuńŚwietny ! Wciąga i to bardzo ! Czekam na nastpeny !
OdpowiedzUsuńJak zawsze świetnie napisałaś rozdział. : )
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa czy Harry nie wygada nikomu. Co do Lou i Blake to może zostać tak jak jest. Nie lubię Louis więc on mi wisi. Powiem ci jeszcze że czytając wypowiedź Zayna do Blake w jego pokoju łza popłynęła po moim policzku.
Czekam na następny rozdział + zapraszam do mnie - http://fable--or-dream.blogspot.com/ Nie dorastam ci do pięt ale chyba możesz zajrzeć. : )
SUPEEEEEER!! czekam na kolejny <3 !
OdpowiedzUsuńcholera jasna ! to w jaki sposób piszesz , opisujesz , przedstawiasz nam sytuacje u nich . To poprostu w niektórych momentach wywołuje u mnie ciarki . To że z każdym kolejnym wyrazem w to wchodzę , zagłębiam się , chcę czytać więcej świadczy tylko i wyłącznie o tym że jesteś NIESAMOWITA ! Ubóstwiam Cię ! :)))) . Mikaa xx .
OdpowiedzUsuńnie no świetniee;)czemu Lou nie chce nikomu powiedzieć...? Może w końcu się pogodzą. Jesteś niesamowita. kocham twój styl pisania <3 czekam na nn;p
OdpowiedzUsuńNiesamowity. Jestes cudowna. A ja sie domyslam, ze Blake znajdzie kartke, ha? XD
OdpowiedzUsuńCUDO ! :D czekam na następny z niecierpliwością . <3
OdpowiedzUsuńta historia mnie zadziwia .. czekam na nn xoxo xD
OdpowiedzUsuńaa super dodawaj następny i to szybko już się doczekać nie mogę ;DDD
OdpowiedzUsuńJAK ZWYLKE SWIETNY , ;] MATKOO NIE DA SIE NIE KOCHAC TEGO BLOGA :d ! CZEKAM NA NASTEPNY ;D ! <3
OdpowiedzUsuńSerio cudny *_* czekam na następy :*
OdpowiedzUsuńP.S. Ciekawe co ten Tomlinson kombinuje????????????
xoxo ALex
Oczywiście, że są tu osoby z TWfanmilyy!
OdpowiedzUsuńo co chodzi Louisowi ? hm , nie wiem ale na pewno dowiemy się w następnym xD
OdpowiedzUsuńza krótki i zaskakujący mile się go czytało :D
OdpowiedzUsuńOmg ! Swietnyyyy ! Czekam na wiecjej :)
OdpowiedzUsuńz TWFanmily? JA! <3 Kocham The Wanted nad życie, ale nie mam nic do 1D a twój blog jest zajebisty <3
OdpowiedzUsuńSuper rozdział, uwielbiam twój blog :)
OdpowiedzUsuńMogła byś mnie informowac na twitterze: @AlexxOfficial_
kiedy będzie następny ? : (
OdpowiedzUsuńPostaram się napisać w tym tygodniu, ale nic nie obiecuję. Cierpię na całkowity brak czasu :(
Usuńświetny rozdział :)
OdpowiedzUsuń+ zapraszam do mnie xo-something-different.blogspot.com
Cudowny jak zawsze ♥
OdpowiedzUsuńTWfanmily Ja! <3 a co ?? ;D
OdpowiedzUsuńpoza tym rozdział BOSKI! *.*
+ może następne opowiadanie (tzn pisz to JAKNAJDŁUŻEJSIEDA! bo jest NAJWSPANIALSZE) ale jak byś pisała kiedyś to może o TW? ;D <3
O kurcze ...
OdpowiedzUsuńDziewczyno jesteś genialna. I choć nie wierzę , że przeczytałam dzisiaj tak dużo, to pochłonęłam wszystkie twoje rozdziały dnia dzisiejszego i nie mogę doczekać się kolejnych !
Co ty ze mną zrobiłaś ?!
Opowiadanie jest cudowne i strasznie mnie wciągnęło, więc dodawaj no szybko kolejne części :D
Pozdrawiam :
youknowiwilltakeyoutoanotherworld.blogspot.com
i-can-be-your-shelter.blogspot.com/
+ dodałam do obserwowanych i zapraszam do swoich opowiadań :)
Usuńmam nadzieję, że Ci przypadną do gustu :-D