Leżałam nieruchomo wpatrzona w sufit, a słowa wypowiadane przez siedzącą obok Anne odbijały się od moich uszu. Poczułam uścisk na dłoni i spojrzałam w jej stronę.
-Blake wiem, że jest ci ciężko, ale nie możesz się załamać- powiedziała spokojnie.
-Niedługo i tak umrę, co za różnica w jakim nastroju- mruknęłam. Kobieta westchnęła cicho.
-Posłuchaj. Traktuję cię jak córkę, chociaż to nie realne, bo bym musiała urodzić jako piętnastolatka…- uśmiechnęłam się lekko, słysząc to. Anne kontynuowała- znajdę dawcę, nawet jeśli będę zmuszona jechać po niego do Chin. Przeżyjesz, rozumiesz?
-Możesz tak mówić, ale nawet lekarz jasno określił moje szanse na mniej niż 50%- szepnęłam.
-Lekarz nie może być przesadnym optymistą, taka praca. A właśnie, co do pracy. Odwołałam wszystkie twoje sesje, reklamy i pozostałe zlecenia. Jak będziesz całkowicie zdrowa zaczniemy od początku, teraz się tym nie przejmuj.
-Anne, chcę cię o coś prosić- zaczęłam, a ona spojrzała na mnie z uwagą.- Nie chcę, żeby cały świat wiedział o mojej chorobie, rozumiesz?
-To niemożliwe Blake. Jeżeli mamy znaleźć dawcę, to musimy powiedzieć światu. W gruncie rzeczy sława pomaga w takich momentach. Ah, Liam będzie za godzinę, dzwonił, że musi dokończyć sesję.
-Rozumiem- mruknęłam cicho i ponownie wlepiłam spojrzenie w biały sufit. Usłyszałam jeszcze głośne westchnienie Anne i odcięłam się od świata. Leżałam w tym szpitalu dopiero dzień, a już byłam przygnębiona do granic możliwości. Co chwila do mojej sali przychodzi lekarz lub pielęgniarki, bardzo dobrze zdaję sobie sprawę, że to tylko i wyłącznie ze względu na mój status społeczny. Wczoraj wieczorem odwiedził mnie Liam, widziałam, że gdy tylko powiedziałam mu wszystko załamał się całkowicie. Nigdy nie był silny psychicznie, a teraz jeszcze takie coś... Za kilka godzin miałam mieć przeprowadzoną pierwszą chemię, bałam się. Dopiero teraz, kiedy moje życie tak naprawdę się kończy, zdaję sobie sprawę ile rzeczy przegapiłam, ile złych ruchów popełniłam, ile szans przegapiłam. Ponownie poczułam uścisk na dłoni i usta na policzku. Od razu rozpoznałam zapach i mimowolnie się uśmiechnęłam.
-Max- szepnęłam.
-Hej mała- uśmiechnął się do mnie lekko.
-Co tu robisz?
-Jak to co?- spytał zdziwiony.- Odwiedzam swoją przyjaciółkę.
-Nie liczyłam na to, że przyjdziesz.
-Blake, przyjaciół się nie zostawia, bez względu na sytuację. Będę z tobą do końca rozumiesz? Przez najbliższe kilkadziesiąt lat nie zamierzam cię opuszczać- pokazał swoje białe ząbki w uśmiechu. Kiedy zobaczył, że chcę coś powiedzieć, położył palec na moich ustach.- Nawet mnie nie wkurzaj, za kilka tygodni będziemy się bawić na imprezie.
-Chyba na pogrzebie.
-Oh zamknij się! Sądzisz, że Anne, ja, Liam i reszta chłopaków pozwolimy ci umrzeć?- warknął.
-A co możecie zrobić?
-Widzę, że nie masz dostępu do Internetu. One Direction zorganizowało akcję, w której szukają dawcy. Już teraz, po kilku godzinach są tysiące zgłoszeń. Ludzie chodzą na badania i chcą pomagać, Blake!
-Naprawdę?- szepnęłam ze łzami w oczach.
-Naprawdę. Sam oddałem próbkę do badania, tak samo jak chłopaki i Anne. Masz mieć kilka chemii i będzie możliwy przeszczep, zależy nam na czasie.
-Dziękuję Max-ścisnęłam jego rękę, a on uśmiechnął się do mnie.
-Wszyscy chcą pomagać, Blake. Nie siedzimy bezczynnie, czekając na twoją śmierć!- przypomniał.
-Nie krzycz na moją siostrę!- usłyszeliśmy głos Liama, który wszedł do sali, razem z resztą zespołu. Byli wszyscy, każdy bez wyjątku. Przywitali się z Maxem i podeszli do mnie.
-Jak się czujesz?- spytał Li, siadając na krzesełku po drugiej stronie łóżka. Zaraz potem usłyszeliśmy prychnięcie Louisa.
-Naprawdę pytanie na miejscu Liam. Jak może się czuć?- sarknął. Udałam, że nie usłyszałam jego wypowiedzi i spojrzałam na brata.
-Dobrze, na razie dobrze. Wieczorem po chemii będzie gorzej, ale dam radę.
-Oczywiście, że dasz radę. Masz nas, my ci pomożemy- odezwał się Niall. Uśmiechnęłam się do niego lekko i próbowałam podciągnąć się na rękach tak, żeby usiąść. Niestety najwidoczniej siły opuściły mnie znacznie bardziej niż myślałam, bo bezsilnie opadłam na łóżko. Momentalnie poczułam na sobie ręce Maxa i Liama, którzy pomogli mi się podnieść.
-Dzięki- sapnęłam. Dostałam dopiero kilka leków, a już czułam się całkowicie bezsilna. Z pozoru łatwe do zrobienia siedzenie, sprawiało mi ogromne trudności. Rozmawialiśmy przez długi czas, a ja doceniałam ich próby odciągnięcia moich myśli od choroby. W międzyczasie opuścił nas Max, który zaczynał zmianę w barze. Chłopcy opowiadali mi właśnie o ostatnim koncercie, gdy odezwał się Zayn, do tej pory małomówny.
-Paul pisze, że musimy już wracać. Mamy wywiad za pół godziny.
-Jak trzeba to trzeba- westchnął Liam i podniósł się.- Trzymaj się, odwiedzimy cię jutro. Wszystko będzie dobrze Blake- uśmiechnął się do mnie pokrzepiająco i przytulił delikatnie. Podobnie zrobiła reszta chłopaków. Byli już przy drzwiach, gdy Harry się odwrócił i spytał:
-Zayn idziesz?
-Moment. Zaraz do was dojdę- odpowiedział mu, a oni pokiwali głowami i wyszli. Zostaliśmy sam na sam i chłopak spojrzał na mnie ze smutkiem.
-Nie pozwolę ci umrzeć, rozumiesz?- spytał nadzwyczaj ostro. Kiwnęłam głową, a on dodał jeszcze:
-Jak tylko skończy się ten cholerny wywiad wrócę tu, obiecuję- pochylił się nade mną i szybko przycisnął swoje usta do moich. Po chwili już go nie było, znowu zostałam sama. Ale tym razem miałam natłok myśli, wszystkie dotyczyły bruneta. Czas mijał, ja wciąż myślałam i zaczynała mnie już boleć od tego głowa. Kiedy po raz kolejny pojawiła się pielęgniarka poprosiłam ją o kartkę papieru i długopis. Podała mi rzeczy i wyszła. Zaczęłam pisać. Wróciłam do tego, co naprawdę lubiłam robić. Słowa same wychodziły spod mojej ręki i układały się w całość. Dawno nie pisałam już piosenek, a całkiem dobrze mi to wychodziło. Skończyłam, złożyłam kartkę i podpisałam jednym, krótkim słowem „Zayn”. Kilka minut później do sali weszła pielęgniarka z lekarzem i podłączyli mi kroplówkę. Dowiedziałam się, że właśnie tak będzie wyglądała moja chemia- poprzez podłączenie kroplówki z odpowiednimi lekami. Dałam jeszcze kartkę dla Zayna pielęgniarce, która ostrzegła mnie, że przez najbliższych kilka godzin nie powinien mnie nikt odwiedzać i cierpliwie patrzyłam na spływającą powoli do moich żył kroplówkę.
Zaczynam walkę. Bo nie liczy się to, czy wygram. Liczy się tylko to, czy walczyłam.
***
Kiedy przekroczyłem próg szpitala wiedziałem, że się spóźniłem. Wywiad się przedłużył, a po nim były jeszcze 2 kolejne. Szedłem pewnym krokiem do sali Blake, ale przed samym wejściem zatrzymała mnie pielęgniarka. Powiedziała, że nie można jej teraz odwiedzać, bo musi odpoczywać i wcisnęła mi jakąś kartkę od dziewczyny. Zawróciłem i wyszedłem z budynku. Wpakowałem się do samochodu i wróciłem do domu. Zamknąłem się w pokoju i dopiero wtedy otworzyłem „list”.
Zayn, Zayn, Zayn.
Nie wiem, co mnie podkusiło do napisania tego. Być może świadomość, że koniec mojego życia zbliża się coraz bardziej, a ja tyle spraw zawaliłam. Za kilka minut będę miała pierwszą chemię, pierwszy krok do walki ze śmiercią. To takie bezsensowne, że to piszę, przecież sam dobrze o tym wiesz. Wracając do głównego tematu. Najwięcej spraw, które zawaliłam, to te związane z Tobą. Zniszczyłam naszą przyjaźń, potem miłość, wszystko dobre co nas łączyło. Kocham Cię nadal. Kocham jak idiotka, ale przecież nie mogę się do tego przyznać, prawda? Gówno prawda, teraz mogę wszystko. Nie będę już grać, nie ma sensu. Zostały mi maksymalnie 2 miesiące życia, mogę być słaba i uczuciowa. Kocham Cię, kocham Cię, kocham Cię. Jesteś najlepszym co mnie spotkało i naprawdę byłam idiotką, że pozwoliłam Ci odejść. To ja zawaliłam, to przeze mnie ten związek się rozpadł. Nie przez Louisa, nie przez Ciebie. Tylko i wyłącznie przeze mnie. Louis tylko pokazał, jak głupia i słaba byłam. Mogłam o Ciebie walczyć, ale nie, ja poleciałam do NY i próbowałam zapomnieć. Nie dało się zapomnieć… A potem? Potem grałam, bo co innego mi zostało? Czułam, że jeżeli znowu z Tobą będę, to tylko bardziej Cię zranię. Nie chciałam Cię ranić, za bardzo cię kochałam. Dlatego odrzucałam cię za każdym razem, przepraszam. Wiem, że teraz możesz być zdezorientowany, przecież zaprzeczam sama sobie. Dalej jest piosenka, moja piosenka dla Ciebie. Zrób z nią co chcesz. Możesz nawet nie czytać. Ja po prostu… przepraszam.
Czemu się zatrzymałeś Zayn!? Czytaj dalej, przecież ją kochasz! Czytaj debilu!- mózg współpracował z sercem i dawał mi odpowiednie rady. Przetarłem oczy, w których zebrały się łzy i wróciłem do czytania.
Oto ja, chowam swoją dumę do kieszeni
Staję przed tobą i mówię: "Przepraszam za tamtą noc"
I wracam myślami do września* cały czas
Okazuje się, że wolność oznacza jedynie tęsknotę za tobą
Żałuję, że nie rozumiałam, co miałam, gdy byłeś mój
Wracam myślami do września, zawracam
I sprawiam, że wszystko jest w porządku
Tęsknię za twoją ciemną karnacją, twoim słodkim uśmiechem,
takim dla mnie dobrym, takim odpowiednim
I jak trzymałeś mnie w ramionach tej wrześniowej nocy
Pierwszy raz, gdy kiedykolwiek zobaczyłeś, jak płaczę
Może to tylko pobożne życzenia
Prawdopodobnie bezmyślne marzenia
Ale gdybyśmy znów się kochali
Przysięgam, że kochałabym cię tak, jak trzeba
Cofnęłabym się w czasie i to zmieniła, ale nie mogę
Więc jeśli twoje drzwi są zamknięte na kłódkę, zrozumiem
Wracam myślami do września, zawracam i sprawiam, że wszystko jest w porządku
Wracam myślami do września, zawracam i zmieniam zdanie
Wracam myślami do września cały czas
Zayn, kocham Cię, bez względu na to, co zdecydujesz.
Pojedyncza łza zmoczyła kartkę papieru, a za nią poleciały inne.
Ja też cię kocham, Blake.
*tekst zmieniony na potrzeby opowiadania
@justfuckshit
ooooooooooooooo........... ;) takie słodkie, misiu <3. Kiedy bd wyniki kto bd dawcą ? Czyżby pan Malik ? Czekam z niecierpliwością ;p
OdpowiedzUsuńSama mam białaczkę, i tak trochę dziwnie mi się to czyta.. Bo wiem że mój koniec jest bliski.. Jest mi cholernie ciężko z tym, zostawię tu wszystko i wszystkich, ale taki był dla mnie plan. Na początku choroby myślałam tak samo Blake, nie chciałam chemii, nie chciałam przeszczepu. Kilka godzin przed zaplanowaną pierwszą chemią poznałam chłopaka też chorego na białaczkę, i to dzięki niemu zrozumiałam że muszę walczyć. Po prostu muszę i nie mam innego wyjścia. Po 5 chemii straciłam go.Walczę teraz dla niego, nie dla siebie. Ojej ale się rozpisałam :)
OdpowiedzUsuńAle co do Twojego opowiadania, czytam od początku i bardzo mi się podoba:)
Ojoj , to życzę najszybszego powrotu do zdrowia i wytrzymałości ;* :))
UsuńBoże, nie wiem co mam Ci odpisać. Jest mi strasznie przykro, taka choroba jest jedną wielką niesprawiedliwością. Wierzę, że uda Ci się ją pokonać, musisz być silna i po prostu walczyć! :)
UsuńDziękuje za wszystkie miłe słowa:) Mam nadzieje że jej nie uśmiercisz, i będzie z Zaynem:) Pewnie będą mieli różne przygody, będą się rozchodzili i schodzili ale dadzą radę :)
UsuńDasz radę ! Trzymaj się :*
UsuńDżizys , boskieeee ! PISZ DALEJ !!! / Zuza z fb
OdpowiedzUsuńoooooooooooo kurwa czemu twoje opowiadanie zawsze sprawia, że płaczę! o.O <333
OdpowiedzUsuńCHCĘ WIĘCEJ! NATYCHMIAST! *.*
Mam nadzieje, że szybciutko dodasz booo inaczej to cię zamorduję :o Nie no <3
Super.<3 Pisz dalej <3
OdpowiedzUsuńSłodko *-* A na dodatek słuchałam tego - "Cry - A sad Story that make you cry" - i aż mi się płakać zachciało ;D Oby Blake przeżyła...nie ważne co się wydarzy, ale nich żyje :) A i musisz wiedzieć, że czytam opowiadanie od początku jego istnienia, ale nie zawsze komentuję - za co przepraszam...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny życzę ;*
Genialnie;) Pisz dalej!
OdpowiedzUsuńKocham, kocham, kocham, kocham, kocham Kocham, kocham, kocham, kocham, kocham Kocham, kocham, kocham, kocham, kocham Kocham, kocham, kocham, kocham, kocham Kocham, kocham, kocham, kocham, kocham Kocham, kocham, kocham, kocham, kocham Kocham, kocham, kocham, kocham, kocham Kocham, kocham, kocham, kocham, kocham Kocham, kocham, kocham, kocham, kocham Kocham, kocham, kocham, kocham, kocham Kocham, kocham, kocham, kocham, kocham Kocham, kocham, kocham, kocham, kocham Kocham, kocham, kocham, kocham, kocham Kocham, kocham, kocham, kocham, kocham Kocham, kocham, kocham, kocham, kocham . Płacze, płacze, płacze,Płacze, płacze, płacze,Płacze, płacze, płacze,Płacze, płacze, płacze,Płacze, płacze, płacze,Płacze, płacze, płacze,Płacze, płacze, płacze,Płacze, płacze, płacze,Płacze, płacze, płacze,Płacze, płacze, płacze,Płacze, płacze, płacze,Płacze, płacze, płacze,Płacze, płacze, płacze,Płacze, płacze, płacze,Płacze, płacze, płacze,Płacze, płacze, płacze,Płacze, płacze, płacze,Płacze, płacze, płacze, Nic więcej nie umiem napisać. ♥
OdpowiedzUsuńcudowny rozdział :) czekam na naastępny
OdpowiedzUsuńBłagam powiedz że to się skończy happy end'em:) plissssss
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Alex xoxo
ooo matkoooo booski no , kocham cię !!! :)
OdpowiedzUsuńpisz szybko następny :) xxxxxx
no Milka nieźle. Daj mi muzykę to ci zaśpiewa to :)). Normalnie dzieki szkole piszesz lepiej. Mówiłam żebyś sie uczyła
OdpowiedzUsuńNie mogę. To jest wspaniałe. W sumie to nie wiem co napisać więc zostawię to tak. KOCHAM CIĘ xxx
OdpowiedzUsuńokuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuurwa ;ooooooooooooo nie zabijaj jeeej noo! :C @AleexPl
OdpowiedzUsuńCUDOWNY, GENIALNY, ŚWIETNY!!! Dziewczyno co Ty robisz ze mną ja znów ryczę. Ta piosenka i to, że ona chce z nim być. Do tego ten pocałunek Zayn'a<3 Czekam na nastepny:D
OdpowiedzUsuńGenialne !
OdpowiedzUsuńUbustwiam too ! :D ♥ ~A.
OdpowiedzUsuńto jest cudowne , aż nie wiem co napisać , kocham
OdpowiedzUsuńohh.. cudowny rozdział...
OdpowiedzUsuńlist, piosenka.. to takie magiczne..
Niesamowity !
OdpowiedzUsuńSuper rozdział. Kocham tego bloga. czekam na następny <333
OdpowiedzUsuńcuudoo ;3
OdpowiedzUsuńi ta piosenka , list ;)
płacze przez ciebie ;(
OdpowiedzUsuńawwwh, ta końcówka. chyba się popłakałam. cudowny rozdział. mam nadzieję, że blake jakoś z tego wyjdzie :) x
OdpowiedzUsuńporyczałam się... czekam na kolejny.. <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ;) jesteś niesamowita ;))
OdpowiedzUsuńUuuu to jest zajefajne , ale błagam Blake nie może umrzeć i musi być z Zaynem
OdpowiedzUsuńBez komentarza . Po prostu swietnosc ( jesli jest takie slowo ) .
OdpowiedzUsuń