wtorek, 11 września 2012

Rozdział 26.


Głośne pikanie maszyny nasilało się z każdą sekundą. Zaraz potem rozległ się alarm. Monitor kontrolujący pracę serca zaczął migać, a ja wpatrywałem się w niego w przerażaniu. Nie. Nie! NIE!
-Nawet nie próbuj Blake! – zawołałem, sięgając po jej rękę.
-Proszę się odsunąć od łóżka!- usłyszałem krzyk pielęgniarki, która bezskutecznie próbowałam mnie oderwać od dziewczyny.
-NIE! – krzyknąłem, potrząsając ręką dziewczyny. – Nawet, KURWA, NIE PRÓBUJ BLAKE! NIE PRÓBUJ! Mówię do ciebie, nie rób tego, do cholery!
-Proszę wyjść!
Silne ręce odsunęły mnie od łóżka i wypchnęły za drzwi. Bezskutecznie próbowałem się wyrwać, wciąż wpatrując w twarz Blake. Lekarze i pielęgniarki otoczyli łóżko, zasłaniając mi widok. Ostatnie co zdążyłem zobaczyć, to rozwijane przez pielęgniarki przewody od defibrylatora. Pociemniało mi przed oczami. – Nie próbuj mnie do cholery zostawiać… - szepnąłem, opierając się o ścianę naprzeciwko drzwi i zsuwając się po niej.
Podniosłem się i przez szybę obserwowałem, jak pielęgniarka zaczyna podawać jej leki dożylnie. Inna rozpięła jej koszulę, a lekarz w niebieskim fartuchu przyłożył dwie elektrody do jej delikatnej skóry.
-Naładować do 200! Przygotować się! Czysto! – trzask zmieszał się z odgłosem uderzania pleców Blake o łóżko. Alarm wciąż dzwonił. Lekarz wskazał coś pielęgniarce, która natychmiast wstrzyknęła w chudziutką rękę Blake jakąś przezroczystą substancję.
–Naładować! Czysto! –dźwięk alarmu wciąż roznosił się po korytarzu, kiedy klatka piersiowa Blake opadała na łóżko. Widziałem spojrzenia lekarzy, wiedziałem, że jest źle. Naładowali jeszcze raz i ponownie rozszedł się głuchy odgłos. Łzy wypływały z moich oczu jak z wodospadu, kształty mi się rozmywały. Ponownie zsunąłem się po ścianie, nie mogłem na to patrzeć. Chwilę później alarm zamilkł, a drzwi od sali się otworzyły. Spojrzałem w tamtym kierunku i jeszcze zanim lekarz się odezwał wiedziałem, co chce mi powiedzieć.
-Przykro mi. Nie dało się nic zrobić- powiedział poważnie, a ja głośno zapłakałem.

***

-Zayn! Zayn! Obudź się do cholery!- potrząsnąłem mocno ramieniem chłopaka, który od kilku minut krzyczał przez sen. Otworzył oczy przerażony, a ja spojrzałem na niego pytająco.
-Liam? Blake nie żyje!- wykrzyknął i rozpłakał się.
-Co? Co ty gadasz? Przecież u Blake wszystko w porządku, uspokój się- powiedziałem spokojnie, kładąc mu rękę na ramieniu.
-To… to był sen?- szepnął, ocierając oczy.
-Oczywiście, że tak. Zayn, Blake zdrowieje, uspokój się- uśmiechnąłem się pocieszająco.
-Boże! Śniło mi się, że ona… umarła. Widziałem jak ją reanimowali, jak umierała- powiedział cicho, trzęsąc się z emocji. Przytuliłem go do siebie, a on rozpłakał się na dobre.
-Stary, nie rycz jak baba! Blake miała tydzień temu przeszczep, dochodzi do siebie i niedługo wyjdzie ze szpitala. Nic jej nie grozi, jest coraz lepiej, przecież wiesz. Miałeś zwykły koszmar, zdarza się- klepnąłem go w plecy i odsunąłem się. Widziałem, że już się uspokoił. Podniosłem się z jego łóżka i dopiero przy drzwiach zatrzymałem się i odezwałem:
-Doprowadź się do porządku, bo za pół godziny jedziemy do szpitala.

***

Pomimo tego, że to był sen prawie biegiem wszedłem do szpitala i skierowałem się do sali Blake. Odetchnąłem z ulgą dopiero wtedy, kiedy dziewczyna widząc mnie i Liama w drzwiach uśmiechnęła się delikatnie. Przed wejściem musieliśmy założyć maski i fartuchy ochronne, ale czy to ważne? Blake żyła, to się liczy!
-Hej- odezwała się cicho, a ja uśmiechnąłem się szeroko i cmoknąłem w powietrzu. Posłała nam delikatny uśmiech, gdy usiedliśmy niedaleko jej łóżka. W tej sposób się witaliśmy, na nic innego nie pozwalali lekarze w obawie przed infekcją. –Jak minął dzień?
-Dobrze, rano mieliśmy wywiad, potem wróciliśmy na chwilę do domu, bo byliśmy zmęczeni, no i jesteśmy. Mocno się nudziłaś?- spytałem.
-Nie. Jak tylko wychodzicie to idę spać i tak w kółko, podobno tak mój organizm się regeneruje- odpowiedziała. Była wyraźnie zadowolona, co zauważył też Liam, bo odezwał się:
-Co tak tryskasz humorem?
-Mam coraz więcej siły, już się tak nie męczę, no i lekarze mówią, że już niedługo będę mogła wyjść- była taka radosna, że aż serce mi „rosło” na ten widok.
-To fantastycznie!
-Noo. Ym, bo myślałam trochę nad jedną sprawą- zaczęła powoli. Spojrzeliśmy na nią pytająco.
-Co się dzieje?- spytał Liam.
-Pamiętam, jak mówiliście, że dawca chce być anonimowy. Tylko, że ja naprawdę chciałabym go poznać…
-Blake, to nie możliwe. Lekarze ukrywają dane osób, które chcą pozostać anonimowe- odpowiedziałem.
-Zależy mi na podziękowaniu, tylko i wyłącznie. Chyba możecie poprosić lekarza o takie coś?
-Możemy, ale to… to nie jest dobry pomysł- stwierdził Liam.
-Czemu?- spytała dociekliwie.
-Nie wiemy, kto to może być tak? Może ta osoba nie chce, żebyśmy wiedzieli o jej istnieniu?
-A może chce, tylko się wstydzi?- odpyskowała. Zdecydowanie wracała stara, zdrowa Blake.
-Dopóki jeszcze jestem silniejszy, zarządzam koniec tematu. Idę po kawę, pogadajcie sobie- mruknął Liam i wyszedł. Odprowadziłem go wzrokiem do drzwi i ponownie przeniosłem spojrzenie na Blake. Patrzyła na mnie skupiona z uwagą.
-Co jest?- odezwałem się, nie wytrzymując jej spojrzenia.
-Pomożesz mi w znalezieniu tej osoby?
-Blake…
-Proszę Zayn, zależy mi na tym- powiedziała cicho, a ja zobaczyłem powagę jej oczach.
-Czemu ci tak zależy?
-Ten ktoś uratował moje życie, chcę mu po prostu podziękować. To jak, pomożesz?- spojrzała na mnie prosząco tymi swoimi dużymi, czekoladowymi oczami, a ja po raz kolejny uległem.
-Pomogę.
@justfuckshit

25 komentarzy:

  1. dbafwweggsgqy hehe ona zyjeeeee *-* nie ma to jak rozdzial o 7 rano xD @aleexpl

    OdpowiedzUsuń
  2. zajebiscie :*
    kocham Cie dziewczyno !
    kiedy bedzie nastepny rozdzial ?
    juz sie niecierpliwie...:/

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaaaa...
    ona żyje! to cud o.O
    ubóstwiam twoje imaginy, jak nic na świecie :3
    czekam na następny :***

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny blog. Świetny rozdział ( zreszta jak wszystkie inne) jestes mega :))))

    OdpowiedzUsuń
  5. Hehe Blake ma moc przekonywania, ty byś się rano historii uczyła a nie

    OdpowiedzUsuń
  6. Haha Blake.... ;)) Rozdział fajny ;p

    OdpowiedzUsuń
  7. Jezu, a ja już taka wystraszona że Blake nie żyje. SZMATO JEBANA <3 . Aww, kocham cię. ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak ja się przestraszyłam, że Blake nie żyje/! nie rób mi nigdy tak więcej1
    czekam na następny.
    zapraszam do mnie: http://1d-zakazanamilosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. W pierwszej części to ja zamarłam. Trzeba reanimować ! Mega, świetny ! Gratuluje talentu !

    OdpowiedzUsuń
  10. jenyyyyyy, jakie Ty emocje u mnie wywołujesz!!! świetny :))

    OdpowiedzUsuń
  11. w pierwszej czesci normalnie kurde ja umarłam ;oo
    swieetny no ;D czekam na next :) x

    OdpowiedzUsuń
  12. koooooocham to opowiadanie ! ~A.

    OdpowiedzUsuń
  13. Super.<3Pisz dalej .<3

    OdpowiedzUsuń
  14. blake żyje! juuuuuupi! ciekawe kto jest tym dawcą. może lou? no cóż, to pewnie wyjaśni się w kolejnych rozdziałach ;) jesteś genialna, mila x

    OdpowiedzUsuń
  15. Ddhjfbdsakjcndsifusjnf lovelovelovelovelovelovelovelove i jeszcze raz love <3

    OdpowiedzUsuń
  16. TAK TAK TAK OT TO CHODZIŁO SZCZĘŚLIWE ZAKOŃCZENIE:* kocham Cię za to <3

    OdpowiedzUsuń
  17. ryczeee to jest super ja już chce następny :DD

    OdpowiedzUsuń
  18. supeeeeeer jak zawsze!! Ale jestem ciekawa kto to może byc *.* dodawaj syzbciutko kolejny Buziak! Xxx

    OdpowiedzUsuń
  19. aaaaaa! na początku był ryk a teraz mam taki zaciesz na twarzy że aż normalnie mnie twarz boli , ahahahaha ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. U mnie 6.20 to codzienna pobudka , ale jestes wielka ! Wstać po to zeby dodać rozdział na bloga i za to ci ubusteiamy Mila <3 Rozdział ciekawy ! Czekam na wiecej i poznanie dawcy !!! :D

    OdpowiedzUsuń
  21. Ooo wielki szacun za pobudkę rano, specjalnie dla nas, haha ;D
    Jak zwykle rozdział mi się bardzoo podoba i nie mogę doczekać się kontynuacji.. i znalezienia tej osoby. ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. łaaa fajny rozdział, musze przceyztać tu wszystko od początku bo się wciągnełam :) Zapraszam na 1dneedyoutobreathe.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  23. Cudownie. Ciesze się że wszytko się udała, ale początek mnie przeraził i się wkurzyłam że, nie żyje

    OdpowiedzUsuń
  24. Odpowiedzi
    1. Od swoich znajomych dostaje linki blogów, na których historia albo jest identyczna, albo jakieś sytuacje są skopiowane praktycznie słowo w słowo. Cieszę się, że komuś aż tak bardzo podoba się to, co piszę, że chamsko kopiuje :x

      Usuń