-Mam powód to się szczerzę- odpowiedział, nawet nie patrząc w moją stronę. Reszta chłopaków była całkowicie nie do życia- wszyscy oprócz nas próbowali jeszcze te kilka minut wykorzystać na sen.
-A ten powód to?
-Popatrz tylko- podał mi swojego IPhone`a, na którego ekranie wyświetlone było dzisiejsze wydanie The Sun. Wystarczyło jedno spojrzenie na pierwszą stronę i już wiedziałem, jaki był powód jego zadowolenia. „Co Blake Payne ukrywa za ciemnymi okularami?”. Kliknąłem w link i zobaczyłem kilkanaście innych zdjęć dziewczyny w ciemnych okularach, zakrywających większość jej twarzy i pod spodem krótki artykuł. Główne założenie było takie, że Blake została pobita, jak donosili jej „znajomi”.
-To twoja sprawka?- syknąłem na Toma, wpychając mu telefon w ręce.
-Chyba żartujesz- zakpił.- Nie widziałem jej od jakiegoś czasu, a jeżeli mam się mścić, to na pewno nie w ten sposób. Najwidoczniej komuś innemu podpadła i pobili jej piękną twarzyczkę.
-Tom, jeżeli…
-Nic jej nie zrobiłem- podniósł głos, przerywając mi.-A ty mógłbyś lepiej udawać, że ci na niej nie zależy- warknął i wysiadł z vana, który właśnie zatrzymał się pod studiem.
***
-Kto to zrobił?- warknął Max, wskazując na sporych rozmiarów siniaka pod moim okiem.
-Cześć Max, również miło cię widzieć. Tak, wspaniale minęło mi te kilka dni, kiedy się nie widzieliśmy- zakpiłam, zwracając uwagę na brak powitania.
-Przestań i odpowiedz na moje pytanie- syknął.
-Potknęłam się i uderzyłam o klamkę w drzwiach- wymyśliłam na szybko i sama automatycznie zdałam sobie sprawę z tego, jak słabe to było.
-I mam uwierzyć w tak durne wytłumaczenie? Blake, czy Zayn cię uderzył? – spytał, podchodząc bliżej mnie i chwytając moje ramiona. Uciekłam wzrokiem, spinając się na to pytanie. –Blake, spójrz na mnie. Blake do cholery!
Moja głowa podskoczyła na dźwięk ostrego i gniewnego tonu Maxa, który wyglądał, jakby tracił nad sobą kontrolę.
-Tak– powiedziałam cicho, a on ze świstem wciągnął powietrze.
-Powiedz mi jeszcze, że po raz kolejny mu wybaczyłaś i nadal z nim jesteś.
-Przeprosił mnie i obiecał…
-Że to się nie powtórzy? Błagam Blake, nie bądź głupia! Jeśli ktoś cię krzywdzi, do cholery, to przestajesz się z nim widywać. Kurwa, to podstawa… Dlaczego wciąż to robisz?
-To nie jest takie proste – powiedziałam cierpko. - Nie rozumiesz.
-Nie rozumiem?! -wykrzyknął, ciężko oddychając. -Mówisz poważnie? To jest twój argument? Nie jesteś idiotką, Blake, kurwa mać! Co z tobą nie tak?!
Max nie panował nad swoim głosem, a ja czułam, jak z każdym jego wypowiedzianym słowem staję się bardziej wkurzona.
-To nie twoja sprawa, co robię ze swoim życiem.
-Jaja sobie robisz? Kurwa, zależy mi na tobie! Martwię się, kiedy ktoś jest tak mocno bity!- w głosie Maxa słychać było histerię. Kiedy nic nie odpowiedziałam, dodał:
-Przestań się z nim spotykać.
Na te słowa poziom mojego wkurzenia osiągnął maksimum i zanim pomyślałam, wyrzuciłam z siebie:
-Nie masz prawa mi mówić, z kim mogę się spotykać! Nic o mnie nie wiesz!
-Staram się dowiedzieć! – Max odetchnął głęboko i przejechał rękoma po twarzy w geście frustracji.- Słuchaj, wiem, że nie mam na ciebie żadnego wpływu, jasne? Wiem, że nie mogę mówić ci, co masz robić albo z kim masz być. Ale cholera, zależy mi na tobie, co już ci mówiłem i jest samo w sobie oczywiste. I chyba lubiłem czuć, że to, co było między nami, było normalnym związkiem. Ale cholera, nie dam rady po prostu uśmiechać się i udawać, że wszystko jest w porządku i że nie przejmuję się tobą, a ty nie możesz tego ode mnie oczekiwać. Nienawidzę myśli, że jesteś z Zaynem, który przy pierwszej nadarzającej się okazji cię bije! Nienawidzę patrzeć na ciebie w takim stanie i pewnie mógłbym go za to zamordować.
Max zamilkł, oddychając ciężko, a ja patrzyłam na niego z otwartymi ustami. Nie byłam już rozgniewana, byłam po prostu smutna, bo, cholera, znowu wszystko poszło nie tak, jak powinno.
-Max posłuchaj… Kocham Zayna i wiem, że to co robi, to jak się zachowuje jest… nieodpowiednie. Ale on mnie przeprosił i obiecał, że więcej mnie nie uderzy, wiesz? Ja mu ufam, bo go kocham i naprawdę… nie potrafię bez niego żyć. Jestem do niczego, rozumiesz? Bez Zayna jestem do niczego.
Chłopak uśmiechnął się smutno.
-To co nas łączyło było w tamtym momencie mojego życia czymś naprawdę… miłym. Pomogłeś mi zapomnieć o bólu, dałeś mi chwile radości i za to ci dziękuję. Ale lepiej będzie, jeżeli te spotkanie będzie naszym ostatnim. Nie podoba mi się, że skomplikowałam sprawy.
-Blake- Max szepnął błagalnie, zdziwiony kierunkiem, jaki obrała ta rozmowa.
-Nie. Nie możemy się już widywać, bo wszystko stanie się zbyt uczuciowe, duże i ważne, a tego nie chcemy.
-Ty już jesteś ważna – powiedział Max, przenosząc dłoń z uda na mój policzek, delikatnie dotykając miejsca, w którym miałam ślad po uderzeniu Zayna. Przez jego słowa atmosfera w pokoju zmieniła się, stając się ciężka i niekomfortowa. Pozwoliłam mu przyciągnąć mnie bliżej niego, jednak wciąż zachowywałam odpowiednią odległość. Wiedziałam, że jeden głupi ruch może wszystko zmienić.
-Max– powiedziałam łagodnie, a chłopak dołączył drugą dłoń, wplątując ją w moje włosy zaraz przy karku. Zadrżałam pod jego dotykiem.
-Proszę, przestań- szepnęłam cicho, nie panując nad reakcjami swojego ciała, które mimowolnie drżało.
-Nie mogę- tylko tyle zdołał wydusić z siebie Max, przysuwając się jeszcze bliżej mnie i przejeżdżając dłonią po zakrzywieniu mojej szczęki.
-Nie powinieneś tutaj być– powiedziałam, próbując powstrzymać mój głos przed niepotrzebnym drżeniem.- Błagam Max, wyjdź.
-Nie mogę- powtórzył bezsensownie, przybliżając swoją twarz tak, że nasze usta dzieliły milimetry i czułam jego oddech na swoich wargach.
-Proszę wyjdź- szepnęłam bezsilnie, a moje usta zostały zmiażdżone przez jego. Całował mnie delikatnie, powodując całkowicie złe reakcje mojego organizmu i cholera, ja nie mogłam tego robić, miałam chłopaka! W jednej chwili, kiedy mój mózg ponownie połączył się z ciałem, odepchnęłam Maxa od siebie i jednym krokiem pokonałam odległość, która dzieliła mnie od drzwi, po chwili ponownie otwartych.
-Wyjdź i zniknij z mojego życia- powiedziałam tonem pozbawionym jakichkolwiek emocji. Max spojrzał na mnie z niedowierzaniem i pokręcił głową.
-Nie chcesz tego. Blake proszę, zrozum, że Zayn cię zniszczy. Nie zostawi w tobie nic dobrego, będzie cię wykańczał każdego dnia- mówił do mnie cicho i powoli, jak do pięcioletniego dziecka. Wściekłość ponownie zawrzała w moich żyłach.
-Wynoś się do cholery i nigdy więcej nie ingeruj w moje życie- warknęłam przez zęby, popychając go w kierunku drzwi, za którymi po chwili zniknął. Zatrzasnęłam je i oparłam się o nie, ciężko oddychając.
On nie wróci. Zniknął z twojego życia na zawsze. Teraz jesteś szczęśliwa?
-Oh, teraz się odzywasz przyjacielu? Spierdalaj- syknęłam do swojego drugiego „ja”, jakkolwiek idiotycznie wyglądało to z perspektywy postronnego obserwatora.
Na te słowa poziom mojego wkurzenia osiągnął maksimum i zanim pomyślałam, wyrzuciłam z siebie:
-Nie masz prawa mi mówić, z kim mogę się spotykać! Nic o mnie nie wiesz!
-Staram się dowiedzieć! – Max odetchnął głęboko i przejechał rękoma po twarzy w geście frustracji.- Słuchaj, wiem, że nie mam na ciebie żadnego wpływu, jasne? Wiem, że nie mogę mówić ci, co masz robić albo z kim masz być. Ale cholera, zależy mi na tobie, co już ci mówiłem i jest samo w sobie oczywiste. I chyba lubiłem czuć, że to, co było między nami, było normalnym związkiem. Ale cholera, nie dam rady po prostu uśmiechać się i udawać, że wszystko jest w porządku i że nie przejmuję się tobą, a ty nie możesz tego ode mnie oczekiwać. Nienawidzę myśli, że jesteś z Zaynem, który przy pierwszej nadarzającej się okazji cię bije! Nienawidzę patrzeć na ciebie w takim stanie i pewnie mógłbym go za to zamordować.
Max zamilkł, oddychając ciężko, a ja patrzyłam na niego z otwartymi ustami. Nie byłam już rozgniewana, byłam po prostu smutna, bo, cholera, znowu wszystko poszło nie tak, jak powinno.
-Max posłuchaj… Kocham Zayna i wiem, że to co robi, to jak się zachowuje jest… nieodpowiednie. Ale on mnie przeprosił i obiecał, że więcej mnie nie uderzy, wiesz? Ja mu ufam, bo go kocham i naprawdę… nie potrafię bez niego żyć. Jestem do niczego, rozumiesz? Bez Zayna jestem do niczego.
Chłopak uśmiechnął się smutno.
-To co nas łączyło było w tamtym momencie mojego życia czymś naprawdę… miłym. Pomogłeś mi zapomnieć o bólu, dałeś mi chwile radości i za to ci dziękuję. Ale lepiej będzie, jeżeli te spotkanie będzie naszym ostatnim. Nie podoba mi się, że skomplikowałam sprawy.
-Blake- Max szepnął błagalnie, zdziwiony kierunkiem, jaki obrała ta rozmowa.
-Nie. Nie możemy się już widywać, bo wszystko stanie się zbyt uczuciowe, duże i ważne, a tego nie chcemy.
-Ty już jesteś ważna – powiedział Max, przenosząc dłoń z uda na mój policzek, delikatnie dotykając miejsca, w którym miałam ślad po uderzeniu Zayna. Przez jego słowa atmosfera w pokoju zmieniła się, stając się ciężka i niekomfortowa. Pozwoliłam mu przyciągnąć mnie bliżej niego, jednak wciąż zachowywałam odpowiednią odległość. Wiedziałam, że jeden głupi ruch może wszystko zmienić.
-Max– powiedziałam łagodnie, a chłopak dołączył drugą dłoń, wplątując ją w moje włosy zaraz przy karku. Zadrżałam pod jego dotykiem.
-Proszę, przestań- szepnęłam cicho, nie panując nad reakcjami swojego ciała, które mimowolnie drżało.
-Nie mogę- tylko tyle zdołał wydusić z siebie Max, przysuwając się jeszcze bliżej mnie i przejeżdżając dłonią po zakrzywieniu mojej szczęki.
-Nie powinieneś tutaj być– powiedziałam, próbując powstrzymać mój głos przed niepotrzebnym drżeniem.- Błagam Max, wyjdź.
-Nie mogę- powtórzył bezsensownie, przybliżając swoją twarz tak, że nasze usta dzieliły milimetry i czułam jego oddech na swoich wargach.
-Proszę wyjdź- szepnęłam bezsilnie, a moje usta zostały zmiażdżone przez jego. Całował mnie delikatnie, powodując całkowicie złe reakcje mojego organizmu i cholera, ja nie mogłam tego robić, miałam chłopaka! W jednej chwili, kiedy mój mózg ponownie połączył się z ciałem, odepchnęłam Maxa od siebie i jednym krokiem pokonałam odległość, która dzieliła mnie od drzwi, po chwili ponownie otwartych.
-Wyjdź i zniknij z mojego życia- powiedziałam tonem pozbawionym jakichkolwiek emocji. Max spojrzał na mnie z niedowierzaniem i pokręcił głową.
-Nie chcesz tego. Blake proszę, zrozum, że Zayn cię zniszczy. Nie zostawi w tobie nic dobrego, będzie cię wykańczał każdego dnia- mówił do mnie cicho i powoli, jak do pięcioletniego dziecka. Wściekłość ponownie zawrzała w moich żyłach.
-Wynoś się do cholery i nigdy więcej nie ingeruj w moje życie- warknęłam przez zęby, popychając go w kierunku drzwi, za którymi po chwili zniknął. Zatrzasnęłam je i oparłam się o nie, ciężko oddychając.
On nie wróci. Zniknął z twojego życia na zawsze. Teraz jesteś szczęśliwa?
-Oh, teraz się odzywasz przyjacielu? Spierdalaj- syknęłam do swojego drugiego „ja”, jakkolwiek idiotycznie wyglądało to z perspektywy postronnego obserwatora.
Zdecydowanie za szybko wstawiam, ale tak dobrze mi się pisało ten rozdział, że po prostu musiałam.
Komentujemy, komentujemy.
Komentujemy, komentujemy.
@justfuckshit
kolejny kolejny kolejny ! <3
OdpowiedzUsuńuzależniłam się od Twojego zajebistego opowiadania. :)
@kolorowa_17
Kocham Cie i to opowiadanie, szczerze nie obchodzi mnie czy to będzie szczęśliwa historyjka czy nie (pisz jak chcesz) i tak będę czytać, bo nic go nie popsuje, jest ZAJEBISTY <3 czekam na następny rozdział ! <3 ;33 ;**
OdpowiedzUsuńOoo, widze, że nareszcie zaczełaś tak szybko pisać rozdziały, hehs :D Rozdział jest świetny, nawet nie wiem czy nie lepszy od jakiś poprzednich :) Czekam na nn <3
OdpowiedzUsuń@_karolaaa_
Super!!!
OdpowiedzUsuńZgadzam się z tb za szybko go dodałaś... nie no kogo ja oszukuję cieszę się jak cholera ! :D Haha...
OdpowiedzUsuńNie rozumiem i jednocześnie rozumiem (cóż za ironia prawda ?) Blake.. szkoda tylko że nie potrafi dobrze wybrać :/
Czekam na next :3
gratuluję nominacji ;3
OdpowiedzUsuńrozdzał świetny ;) , czekam na kolejny :)
świetny, świetny, świetny! <3
OdpowiedzUsuńTak ! To jest właśnie to czego poszukuję od pewnego czasu ! Toksyczna miłość. ;) Podoba mi się że nie ma tu takiego romansidła tylko prawdziwe życie. Szkoda że Blake nie docenia uczuć Max'a ale tak musi być. Jestem ciekawa do czego posunie się jeszcze Malik i jak to wszystko się skończy. ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na ciąg dalszy i Pozdrawiam Mila z fable--or-dream.blogspot.com/
O taaaak fajny pisz dalej
OdpowiedzUsuńI to mi się podooooba! Dawaj następny :D xx
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział i wgl całe opowiadanie! Cieszę sie ze mogę czytać coś co nie jest różowe hehe ze pokazujesz rzeczywistość a nie piękna bajkę:))) powodzenia w swojej twórczości :)))
OdpowiedzUsuńświetny kocham już to czekam na następny ;***
OdpowiedzUsuńhmmm, jestem baaaardzo ciekawa, jak sie to wszystko zakończy.. rozdział jak zwykle prze świetny - czekam na kolejny z niecierpliwością !
OdpowiedzUsuńlove, gosia. x
Jest super. Czekam na następny.
OdpowiedzUsuńMi sie bardzo podobał i cieszę sie, ze nie bd już tylko o słodkiej miłość .. :)
OdpowiedzUsuńKocham tego bloga, jest taki inny. "Zajebisty" to napewno za małe określenie. Jest w nim pełno akcji i uczuć, które świetnie opisujesz. Dziękuję za to co robisz. A Blake? Blake po prostu jest naiwna. Nie wiem na co czeka. Zayn po raz kolejny ją uderzy, ze wyląduje w szpitalu. Świetny rodział. x @sputky
OdpowiedzUsuńCudowny blog i jego fabuła, a ten rozdział wymiata. ;3
OdpowiedzUsuńPiszesz cudownie ; ) Masz wielki talent. <3
Czekam na nn i zapraszam do sb na:
http://no-lies-just-loove.blogspot.com/
No i gites;p tak ma być! Rozdział cudowny ;)
OdpowiedzUsuńOh ten ZAYN! Co on jej robi.... Haha żarcik. Świetnie! Widać że Ci się to podoba i ten rozdział jest znacznie lepszy od poprzedniego! PISZ PISZ PISZ ! Grr..
OdpowiedzUsuńjesteś mistrzynią w rozjebaniu mojej psychiki po raz setny. x
OdpowiedzUsuńno , i to mi się podoba ! zdecydowanie świetny rozdział ! pisz tak daleej :)))) next next next :**
OdpowiedzUsuńI to jest coś. Nie żadna sztuczna historyjka kompletnie nie prawdopodobna i ciężka do wyobrażenia. Czytam masę blogów na temat 1D ale zawsze zaczynam od twojego i to co było w poprzednim rozdziale zawsze pamiętam.Ponieważ w odróżnieniu do niektórych osób piszących bloga ty piszesz coraz lepiej i choćby odłonczyli mi internet to i tak będę czytać tego bloga. Zawsze i wszędzie. Rozdział jak zawsze wspaniały i oby tak dalej. Pozdrowienia
OdpowiedzUsuń