Blake proszę, obudź się.
Ciche słowa przedzierały się do mojego umysłu, a ja usilnie próbowałam podnieść ciężkie powieki. Kiedy nareszcie mi się to udało, kilkakrotnie zamrugałam, oślepiona jasnym światłem.
-Blake!- usłyszałam głos i mój mózg trafnie zarejestrował, że to Liam wypowiedział moje imię. Próbowałam się odezwać, ale z moich ust wydobyło się tylko dziwne charknięcie. Nie mogłam podnieść głowy, ani jej przekręcić, nie miałam pojęcia gdzie jestem, wiedziałam tylko, że wszystko mnie boli i strasznie chce mi się pić. Usłyszałam otwieranie drzwi i przed moimi oczami w jednej chwili pochylał się mężczyzna. Poświecił mi oślepiającą latarką po oczach, na co natychmiast je zmrużyłam i odezwał się:
-Blake, jak się czujesz?
-Pić- zdołałam tylko wydusić, na szczęście na tyle zrozumiale, że po chwili Liam przystawił do moich ust słomkę. Pociągnęłam ciecz, a chłodna woda dostała się do moich ust. Wysunęłam słomkę i powiedziałam cicho:
-Gdzie jestem?
-W szpitalu, miałaś wypadek- lekarz od razu udzielił mi odpowiedzi na moje kolejne pytanie.
-Jaki wypadek?- zdążyłam dokończyć pytanie i wszystko sobie przypomniałam.- Co z Maxem?
-Max… Max leży w sali obok- odpowiedział cicho Liam.
-Wszystko z nim w porządku?
-Tak. Jak ty się czujesz?
-Dobrze, tylko… wszystko mnie boli- odpowiedziałam i jęknęłam, czując ból w klatce piersiowej.
-Blake, masz 6 pękniętych żeber i złamaną rękę. Byłaś nieprzytomna 3 dni- odezwał się lekarz.- Zaraz zostaną przeprowadzone dokładne badania i udzielę ci bardziej szczegółowych informacji- dokończył i wyszedł z sali.
-Li- zaczęłam.- Co z Maxem? Jak się czuje?
-Nie przejmuj się Maxem, wszystko z nim w porządku- odpowiedział.-W tej chwili najważniejsze jest twoje zdrowie.
-Ja… jest ok. Możesz podnieść mi poduszkę? – poprosiłam, a Liam wykonał moją prośbę. W bardziej siedzącej pozycji rozejrzałam się po sali. Typowe, szpitalne pomieszczenie. Białe, sterylne i całkowicie minimalistyczne.
-Blake, jak to się stało?- odezwał się Liam.
-Jechaliśmy do szpitala… do taty Maxa-włożyłam wszystkie siły na skoncentrowanie się na tamtym dniu.- Co z jego tatą?
-Nie mam pojęcia. Co dalej?
-Ja prowadziłam i… wyjechał jakiś samochód z naprzeciwka. Jechał prosto na nas, nie mogłam nic zrobić… Pamiętam, że w nas uderzył i potem już nic- dokończyłam.
-To nie ty spowodowałaś wypadek?- dopytał.
-Nie, ten samochód zjechał na nasz pas i jechał zbyt szybko, naprawdę nic nie mogłam zrobić- czułam się tak bardzo winna temu wszystkiemu. Nawet jeżeli z Maxem było wszystko w porządku, to naraziłam go na ogromne niebezpieczeństwo.
-Rozumiem, spokojnie. Odpoczywaj teraz, ja muszę lecieć. Będę później- pochylił się nade mną i cmoknął w policzek. Zostałam sama, więc postanowiłam się przespać. Zamknęłam oczy i natychmiast zasnęłam.
Nie wiem czemu się obudziłam. Podniosłam się jak najdelikatniej, mimo wszystko czując ogromny ból i rozejrzałam po sali. Mój wzrok nie napotkał niczego dziwnego, więc ponownie opadłam na poduszki. Jakiś czas później usłyszałam, że ktoś wchodzi do sali, więc przekręciłam głowę i zobaczyłam lekarza, a za nim 2 policjantów. Nie za bardzo rozumiałam co się dzieje, gdy lekarz odezwał się poważnie:
-Panowie muszą zadać ci kilka pytań, Blake. Jesteś w stanie na nie odpowiedzieć?
-Tak- odpowiedziałam powoli.
-Proszę nie przemęczać pacjentki. Blake, jestem zaraz za drzwiami, w razie gdyby coś się działo, zawołaj.
-Oczywiście- przytaknęłam, wciąż patrząc na policjantów. Lekarz wyszedł, a jeden z mężczyzn rozpoczął przesłuchanie.
-Nazywa się pani Blake Payne?
-Tak.
-Proszę opisać wypadek.
-Jechaliśmy, gdy z przeciwnego pasu zjechał samochód, jadąc prosto na nas. Nie mogłam niczego zrobić, jechał zbyt szybko.
-Pani prowadziła?
-Tak.
-Jechała pani 120 km/h, tym samym przekraczając dozwoloną prędkość dwukrotnie.
-Spieszyliśmy się do szpitala- powiedziałam, uświadamiając sobie, jak głupio to brzmi.
-I w nim wylądowaliście- odpowiedział policjant.-Wyniki badań pani krwi wskazują, że była pani pod wpływem narkotyków, a dokładniej amfetaminy.
-Jakim prawem wsiadła pani za kierownicę po narkotykach?- odezwał się drugi policjant.
-Nie wiem… Max był roztrzęsiony, a ja nie widziałam żadnych zmian u siebie- wydukałam, coraz bardziej zestresowana.
-Zdaje sobie pani sprawę z tego, że poniesie odpowiedzialność za prowadzenie pod wpływem narkotyków?
-Tak.
-Na razie to wszystko. Do widzenia- powiedział jeden z policjantów i razem z towarzyszem opuścił salę. Głośno wypuściłam powietrze, a do sali wszedł lekarz.
-Dobrze się czujesz?
-Taak. Doktorze, co z tymi ludźmi z drugiego samochodu?
-Drugim samochodem jechał tylko kierowca, mężczyzna. Zginął na miejscu- odpowiedział.
-Boże…- szepnęłam, a coś dziwnego ścisnęło mnie w brzuchu.
-Zostawię cię samą, gdy będziesz czegoś potrzebowała, naciśnij ten przycisk- wskazał na guzik obok łóżka i wyszedł z sali.
***
-Cześć- odezwałem się, zwracając jej uwagę na siebie.
-Tom?- zdziwiła się, patrząc na mnie. Wyglądała strasznie, to prawda, ale przynajmniej żyła.- Co ty tu robisz?
-Muszę z tobą porozmawiać- próbowałem kontrolować swój głos, co średnio mi wychodziło.
-Byłeś u Maxa? Jak się czuje?- spytała. Prychnąłem, patrząc na nią z wściekłością.
-Żartujesz? Jak śmiesz?
-O czym ty mówisz?- nie rozumiała.
-Co ci powiedział twój braciszek? Że Max leży obok i ma się dobrze?
-Tak- potwierdziła.
-Tak, Max leży. Ale w kostnicy, a nie w sali obok- warknąłem, czując nagły przypływ nienawiści do niej.
-Co?- wydusiła.
-Zabiłaś go. Zabiłaś go, bo się kurwa naćpałaś!
-Max… nie żyje?- szepnęła ze łzami w oczach. O nie, litości we mnie nie wywołasz.
-Nie żyje. Zginął przez ciebie, to ty powinnaś tam leżeć, nie on! To ty się naćpałaś, nie on!
-Ja…
-Wiesz jak to jest stracić dwie najważniejsze osoby jednego dnia? Gówno wiesz! Straciłem brata i ojca przez CIEBIE- nie pozwoliłem jej dokończyć. Nie chciałem słyszeć jakichkolwiek wyjaśnień, tłumaczeń i tym podobnych rzeczy. Nienawidziłem jej całym sercem. –Zabiłaś mojego brata, a ja zniszczę ciebie. Zgnijesz w więzieniu, tam jest twoje miejsce- warknąłem i odwracając się na pięcie, wyszedłem z sali.
@justfuckshit
zaaaajebisty ! <3
OdpowiedzUsuńubóstwiam Cię dziewczyno !
czekam na kolejny ;d
Łoooo...coraz ostrzej się robi ;p ;D Czekam na więcej ;p
OdpowiedzUsuńNiesamowiteee, nie spodziewałabym się takich wydarzeń.... ach ... czekam z niecierpliwością na następny
OdpowiedzUsuńTOTALNE ZASKOCZENIE , NIE MOGĘ NIC WIĘCEJ NAPISAĆ ..
OdpowiedzUsuńMikaa ..
kocham kocham kocham ten blog czekam na następny rozdział :DD
OdpowiedzUsuńjeeeeju!!!! rozdział absolutnie niesamowity... o WOW, ale że Max ?
OdpowiedzUsuńbiedna Blake...
ooo kurde ale się porobiło!
masz kobieto talent!
czekam na następny! ;**
Asia ;3
Teraz Tom jest przykładowym braciszkiem tak ? Jakakolwiek by to nie brzmiało tak ma brzmieć...tak czyś jak to o k..wa *,* wiedziałam że Li kłamie zbyt bardzo ją zbywał gdy Blake się o niego pytała...ciekawe co będzie dalej :D xx
OdpowiedzUsuńNie tylko nie Max. Jenyy serio. (rozdział i tak świetny)
OdpowiedzUsuńCzekam na następny, szkoda, że Max nie żyje, ale tak coś przeczuwałam, że on umrze. :*
OdpowiedzUsuńCo ??? : O Max nie żyje ?! Uśmierciłaś przyjaciela Blake który był gejem ?!
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa co dalej z Blake. Coś wgl w opowiadaniu ostatnio nie ma chłopaków z 1D. ; 3 Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością. ; )
Pozdrawiam Mila. ; **
Matko.. kocham tego bloga! Z każdym kolejnym rozdziałem piszesz lepiej :) Trochę się namieszało, ale mam nadzieje, ze z Blake będzie wszystko dobrze. Czekam na nn x @sputky
OdpowiedzUsuńŁał to jest zarąbiste!
OdpowiedzUsuńSuuper blog. Niech Zayn bedzie z Blake ;))
OdpowiedzUsuńKochAMMM <3333
OdpowiedzUsuńCudny rozdzial <3
OdpowiedzUsuńWiesz , że jesteś cudowna, prawda?!
Jak nie to muszę Ci to powiedzieć.nie mogę doczekać się kolejnego !!
Pozdrawiam <3
świetny :)
OdpowiedzUsuńNiesamwityy
OdpowiedzUsuńBoshh dziewczyno uwielbiam twojego bloga!!!
Nie znosze kiedy każesz nam tyle czekać na te rozdziały *______* Dodawaj codziennie ! *_____* <3!
Fajny. Bardzo mi się podoba. i jak mogłaś zabić Maxa. płakać mi się chciało ;(
OdpowiedzUsuńczekam na następny,
zapraszam do mnie: http://1d-zakazanamilosc.blogspot.com/
nieeeeee!!! jak mogłaś zabić Maxa ;c tak go lubiłam.
OdpowiedzUsuńczekam na następnępny
:O Swietny.
OdpowiedzUsuńNadal mam sentyment do tego blooga ale brakuje mi Zayna... No i może ogólnie 1D. Tak czy siek, nie moge się doczekac kolejnego rozdziału ^^
OdpowiedzUsuńJakie zmainy .. czekam na dalszy ciąg wydarzeń :P
OdpowiedzUsuńJak ty świetnie piszesz *-* Uwiwlbiam twojego bloga :D A rozdział zajebisty :3
OdpowiedzUsuńCzekam na nn ^^
Jakbyś mogła mnie o nim poinformować na tt:
@_karolaaa_ ;)
o kurcze, zbieram szczeke z podlogi. genialny rozdzial!
OdpowiedzUsuńłał nie spodziewałam się takiego przebiegu wydarzeń, ale lubię takie nagłe zmiany bo nie można przewidzieć dalszej części. Rozdział jak zawsze boski. Po prostu brak mi słów. Szkoda mi tylko Maxa ;)
OdpowiedzUsuńRyczę, ryczę, bo wszystko się skomplikowało i pewnie Blake będzie teraz załamana :C Swietnie piszesz! Czekam na nn x -r.
OdpowiedzUsuńMAX NIE ŻYJE ?!?!??! : OOO genialny rozdział, ale chce mi się płakac, dodawaj szybko kolejnyy!!!
OdpowiedzUsuńJakie zmiany .. Mac nie żyje .. ciekawe co bd z Blake . CHCE WIECEJ !!
OdpowiedzUsuńŚwietny ;) szkoda, ze Max'a usmiercila Blake :(
OdpowiedzUsuń31! ;D rozdział świetny jak zawsze :) x
OdpowiedzUsuńCUDOWNY rozdział ! szkoda mi tylko trochę Maxa , bo bardzo go polubiłam :(( ale teraz jestem jeszcze bardziej ciekawa , co dalej ! ;D więc dodawaj szybciutko następny rozdział !!! : ))))
OdpowiedzUsuńczytałam to na imprezie i szczerze powiedziawszy wzruszyłam się. Wydaje mi się, że Tom kłamie z tym, że Max umarł. Mam taką nadzieje. Cece . x
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział.
OdpowiedzUsuńCzekamy na następny!:)
Zapraszam do mnie: http://findyourdreamssweetheart.blogspot.com/
WSPANIAŁY ROZDZIAŁ !! ; ))) nadal nie wierzę w śmierc Maxa : // zaraz umrę z ciekawości , co daleej ! czekam na następnyy ! ;DD
OdpowiedzUsuń