poniedziałek, 25 czerwca 2012

Rozdział 2.

Sia- Breathe Me.

-Blake! Czekaj! – usłyszałam wołanie, więc odwróciłam się i zobaczyłam biegnącego Zayna.- Hej mała, gdzie lecisz?
-Hej, wracam z zakupów. A ty co się tak włóczysz?
-Wyszedłem sobie na spacer, ładna pogoda, to trzeba korzystać haha. Zresztą w domu ciężko jest wytrzymać, Liam z Louisem na siebie cały czas najeżdżają, nie wiem czemu…
-Ym, no to nie za fajnie. 
-Wręcz bardzo beznadziejnie. Może wpadniesz do nas teraz co? Dawno cię u nas nie było... od imprezy? – zmarszczył brwi.
-Taaaa, nie było jakoś okazji- mruknęłam, spięta.
-Prawie 2 miesiące u nas nie byłaś,  nie ma opcji, idziemy! –roześmiał się i skierowaliśmy się do ich apartamentu. Wiedziałam, że spotkanie z całym zespołem to okazja do powiedzenia im o ciąży i zaczęłam się do tego duchowo przygotowywać. Kiedy weszliśmy do mieszkania zastaliśmy wszystkich w salonie. Oglądali jakiś film, a oprócz chłopaków była też Danielle- dziewczyna Liama i Eleanor- dziewczyna Louisa. Przywitaliśmy się i normalnie rozmawialiśmy. Po jakimś czasie stwierdziłam, że nadeszła pora na powiedzenie im o ciąży.
-Słuchajcie, muszę wam coś powiedzieć- zaczęłam, a wszyscy skupili na mnie swoją uwagę.
-Hm? Co przeskrobałaś? –roześmiał się Harry.
-Jestem w 6 tygodniu ciąży-powiedziałam spokojnie i patrzyłam na ich twarze, które zmieniały się od niedowierzania do względnej akceptacji.  
-No, wow, ym… po prostu wow- pierwszy otrząsnął się Hazza, który podszedł do mnie i mnie przytulił.- Gratuluję mała.
-Będziesz świetną matką-dołączył się do niego Nialler.
-Szybko, Blake haha- roześmiała się Danielle i również mnie przytuliła.
-Bardzo szybko. Ale na ciocię Eleanor możesz liczyć- uśmiechnęła się dziewczyna. Ostatni odezwał się Louis.
-Gratuluję-powiedział. Posiedzieliśmy jeszcze kilka godzin i wróciłam do swojego mieszkania. Resztę dnia spędziłam jak każda inna dziewczyna: oglądanie telewizji, Internet, Twitter... Kładłam się spać, kiedy dostałam sms: „Widziałem twój wzrok. To moje dziecko, prawda?”- przeczytałam i szybko odpisałam. „Nie wierzę, że jesteś aż tak żałosny i nie masz odwagi porozmawiać ze mną prosto w oczy”. Odpowiedzi nie dostałam, tak jak sądziłam. Postanowiłam o tym nie myśleć, więc sięgnęłam po książkę, leżącą na stoliku i po paru minutach zasnęłam.
Kolejne tygodnie mijały bardzo szybko, ani się obejrzałam a nadszedł lipiec i czas wizyty kontrolnej u lekarza. Jak na 4 miesiąc ciąży przystało, mój brzuch był coraz bardziej widoczny. Zayn z Liamem próbowali kilka razy poruszyć temat ojca dziecka, jednak ja szybko przerywałam rozmowę. Z każdym kolejnym dniem uświadamiałam  sobie, że ciąża to nie choroba i że w gruncie rzeczy, pomimo swojego młodego wieku, pokochałam to dziecko. W dzień wizyty u lekarza prowadzącego wstałam wcześniej i zaczęłam się do niej przygotowywać. Zjadłam porządne śniadanie, wykąpałam się i ubrałam w przygotowane wcześniej ubrania. Nie wiem czemu, ale byłam zestresowana i miałam złe przeczucia.  Z domu wyszłam 30 minut przed wizytą, wsiadłam w samochód i pojechałam do szpitala. Tam, oczywiście, była niemiłosierna kolejka. Kiedy już odczekałam swoje i dostałam się do gabinetu, pani doktor zadała rutynowe pytania i zrobiła badania. Gdy z powrotem usiadła za biurkiem, zwróciła się do mnie z niezbyt szczęśliwą miną.
-Nie mam dla pani dobrych informacji- zaczęła.
-Tak? Co się stało, pani doktor?- spytałam zaniepokojona.
-W 1 trymestrze ciąży powinno się rozwinąć serduszko dziecka i regularnie bić. U pani dziecka niestety nie zostało one wykształcone-oznajmiła, a ja zamarłam.
-Co to oznacza?
-Płód nie żyje. Zmarł około 2 tygodni temu. Nie zauważyła pani, że przestała przybierać na wadze, że przestał rosnąć brzuch?
-Zauważyłam, ale myślałam, że to normalne- szepnęłam.
-Nie jest to normalne, przykro mi. Proszę- podsunęła mi opakowanie chusteczek, bo nawet nie zauważyłam  kiedy, a zaczęłam płakać.
-Dz-dziękuję- wychlipałam.-Co teraz, pani doktor?
-Zostanie przeprowadzona aborcja, w celu usunięcia martwego płodu- powiedziała cicho.
-Kiedy?
-Jeszcze dziś. Teraz zostanie pani zabrana na salę, w której spędzi około 2 dni. Jutro, jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, zostanie pani wypuszczona do domu. Powiadomi pani rodzinę, żeby przywiozła jakieś rzeczy?
-Tak, zaraz zadzwonię- oddychałam  głęboko, próbując się uspokoić. Kiedy informowałam Liama, że jestem w szpitalu, pani doktor zorganizowała mi salę.
-Proszę udać się do sali i troszkę odpocząć, za około godzinę zostanie pani zabrana na zabieg-poinformowała mnie i jedna z pielęgniarek zaprowadziła mnie do mojego pokoju. Tam, gdy tylko się położyłam do łóżka, znowu się rozpłakałam. W takim stanie zobaczył mnie Liam i Zayn.
-Boże, Blake, co się stało?! – od razu po wejściu do salki zostałam przytulona przez mulata.
-Dziecko…. ja poroniłam… nie ma…. nie żyje… -płakałam.
-Boże- szepnął tylko i poczułam jeszcze jedno ciało- ciało Liama.
-Dasz radę, jesteś silna- mówił.
-Oni je usuną. Rozumiesz?! WYJMĄ ZE MNIE MOJE DZIECKO! –krzyknęłam.
-Blake, ono nie żyje, muszą je wyciąć. Nie możesz mieć go nadal w sobie- powiedział Zayn, bez żadnego owijania w bawełnę.
-Wyjdź. Po prostu wyjdź! WYNOŚ SIĘ! – wydarłam się na niego, a on z bólem w oczach opuścił salę. W drzwiach minął się z pielęgniarką.
-Miała się pani uspokoić, a nie jeszcze bardziej zdenerwować- mruknęła cicho.-Zabieram panią na zabieg. Proszę za mną- wskazała ręką drzwi, a ja podniosłam się powoli i skierowałam w ich stronę, nie patrząc na Liama. Zaprowadziła mnie do jasnej, sterylnej sali. Przeżyłam w niej najgorsze chwile swojego życia. Kiedy zawieziono mnie z powrotem do mojego pokoju, wciąż siedział w nim Liam. Natychmiast położyłam się na łóżku i odkręciłam do niego plecami. Płakałam. Płakałam, a potem po prostu zasnęłam, wykończona tym wszystkim. Obudziłam się dopiero następnego dnia, kiedy przyszedł czas na obchód. Rutynowe pytania, skierowanie na badania i porcja leków przeciwbólowych. Po badaniach potwierdziły się słowa pani doktor, że zostanę wypuszczona już wieczorem. Wracając do sali, stwierdziłam, że muszę zadzwonić do Liama. Zrobiłam to i umówiłam się, że wpadnie razem z chłopakami. Po blisko godzinie pojawili się w komplecie.
-Hej. Jak się czujesz?- przywitał się Harry. Widziałam po jego twarzy, że bardzo to przeżywał. W ostatnim czasie zbliżyliśmy się do siebie i bardziej zaprzyjaźniliśmy. To on najbardziej cieszył się, że zostanie wujkiem.
-Bywało lepiej- odpowiedziałam mu i przywitałam się z resztą. Zaczęliśmy normalnie rozmawiać, pomijając temat ciąży. Zirytowałam się, kiedy zauważyłam całkowite lekceważenie nas ze strony Louisa, siedzącego z nosem przyklejonym do ekranu iPhone`a.
-Dobrze się bawisz?- warknęłam na niego. O dziwo, spojrzał na mnie.
-Świetnie- odpowiedział podobnym tonem.
-Nie musiałeś tu przychodzić. Mogłeś pójść do baru i upić się z radości. Ulżyło pewnie co? –czułam na sobie wzrok reszty, ale swój wwiercałam tylko w osobę Tomlinsona.
-I to jak. Nawet sobie nie wyobrażasz tej ulgi- odpowiedział z ironicznym uśmieszkiem.
-Moment, o czym wy rozmawiacie? Jakiej ulgi? O co chodzi? – dopytał Zayn, zdezorientowany podobnie jak reszta chłopaków.
-O czym mówię? O czym mówimy Louis?- zwróciłam się do niego, wiedząc, że sam się nie przyzna.
-Nie sądzę, aby wtajemniczanie chłopaków było konieczne-stwierdził.
-Oh, oczywiście, że jest konieczne. Otóż chłopcy-zaczęłam, patrząc na twarz Tomlinsona, która w tej chwili wyrażała błaganie i wściekłość jednocześnie. Przez niego moje życie zostało zniszczone, to ja zrobię to samo z jego życiem. - Ojcem mojego zmarłego dziecka był nie kto inny, jak wasz przyjaciel, Louis Tomlinson. 


Miało być inaczej, ale ja chyba mam to we krwi, że u mnie ciąża nie może być szczęśliwa. Wyszło jak wyszło, z góry przepraszam. 
@justfuckshit

25 komentarzy:

  1. super! wiedziałam, że to LOUIS <3 czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  2. wooow geniallne <3
    jak możesz informuj na tt :@fuckofspoons :3
    coś czułam,że to Louis ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. AmaZayn! ;D Powiem szczerze, że nie spodziewałam się, iż to będzie Louis, bardziej bym podejrzewała tego łobuziaka - mam na myśli Harr'ego ;) Ale Louis też może być ;P

    OdpowiedzUsuń
  4. Jebany Tomlinson. I zgadzam się że Harry byłby lepszym ojcem! haha :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialne!<3
    Przez Ciebie płakałam jak głupia .;D
    Myślałam,że Harry będzie ojcem, no ale cóż....
    Nie mogę doczekać się kolejnego!

    OdpowiedzUsuń
  6. To dopiero drugi rozdział, ale strasznie się już wkręciłam i wszystko przeżywałam. Myślałam że ojcem będzie Harry, ale się pomyliłam. I tak na marginesie gdzie podział się Niall?

    OdpowiedzUsuń
  7. ojciec oczywiście do przewidzenia ;)
    Ciekawie...jesteś dla mnie wielką zagadką ;p

    OdpowiedzUsuń
  8. hahah, czyli nie ja jedna myslalam, ze to Harry :D no ale Mila jak to Mila- to musi byc Lou :D rozdzial swietny (jak zwykle) ale zdecydowanie za krotki. :( mam nadzieje, ze szybko pojawi sie nowy. *: @AleexPl

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział ! ;) Czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  10. omg booski ;D
    myslałam ,ze to hazza jest ojcem ;D
    czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny rozdział! :3 Czekam na ciąg dalszy. ;3

    OdpowiedzUsuń
  12. Rozdział świetny, tylko trochę krótki. Co prawda myślałam, że ojcem bd Harry , więc powiem Ci,że mnie zaskoczyłaś. Czekam na nn ;>

    OdpowiedzUsuń
  13. O kurde. To jest świetne. Nie wiem co napisać. Ale kurde. zajebiście piszesz ;**

    OdpowiedzUsuń
  14. aaaaaaah, jesteś niesamowita!!! prowadzisz najlepsze blogi :)

    OdpowiedzUsuń
  15. wooow , genialny rozdział :D czekam na następny *.*

    OdpowiedzUsuń
  16. woah! dzieje się. boski rozdział. tomlinson ojcem dziecka, huh. chcę następny :D xx

    OdpowiedzUsuń
  17. Zajebisty !
    czekam na następny rozdział.
    Zapraszam na pierwszy rozdział na nowym blogu : http://1d-zakazanamilosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. Super !! Nie spodziewałam się takiego zwrotu akcji :) Czekam na następny :* Mój TT to @FondDirectioner :P

    OdpowiedzUsuń
  19. ha! czułam ze to louis :D czekam na nextaaa

    OdpowiedzUsuń
  20. Kurcze, chciałam żeby to dziecko się urodziło, haha :c
    nie spodziewałam się, że przedstawisz w takiej egoistycznej postaci tutaj Louisa a zwłaszcza, że w poprzednim blogu był 'twoim' mężem :D
    kurczę, mam nadzieję, że go jakoś nawrócisz i nie będzie w tym blogu takim idiotą :c

    OdpowiedzUsuń
  21. No to Loui nabroił! Bardzo ciekawy rozdzialik! :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Kurde! Nie zgadłam kto był ojcem! A tak w zasadzie to się cieszę, bo lubię Harrego, a Tomilsona to już mniej. Tak w zasadzie to w ogóle.

    http://one-direction-life-is-not-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  23. Ej! A czy Blake nie jest czasem bliźniaczką Li?

    Świetny czekam na nn ^^


    ~~Toria

    OdpowiedzUsuń